Posty

Recenzja: Ozzy Osbourne - Patient Number 9 (2022)

Obraz
Kiedy w 2020 roku Ozzy wypuszczał po 10 latach posuchy " Ordinary Man ", chyba nikt się nie spodziewał, że na następce tego krążka przyjdzie nam czekać tylko 2 lata. Na szczęście Ozzy złapał wiatr w żagle po świetnym przyjęciu płyty. Co prawda dla mnie album był tylko dobry (poza świetnymi kawałkami miał kilka ewidentnych wypełniaczy), jednak cieszyłem się jak dziecko w dniu premiery i cieszyłem się także, gdy zaraz po niej Osbourne zapowiedział, że za chwilę bierze się za kolejny album. Słowa dotrzymał i w łapach trzymam właśnie " Patient Number 9 ". Od razu pragnę uspokoić wszystkich tych, których zawiódł poprzedni krążek. Tym razem nie ma wypełniaczy, są samiutkie sztosy :) Ozzy naprawdę się postarał.  Ok, ja wiem, że w necie trochę opinii, że głos poprawiany komputerowo, że za dużo gości, że brak spójności itd. Olejcie to, efekt końcowy jest naprawdę REWELACYJNY!! Już otwieracz w postaci kawałka tytułowego (z gościnnym udziałem Jeffa Becka) daje nam nieźle po zę

Recenzja: Flotsam and Jetsam - Cuatro (1992)

Obraz
Przeglądając ostatnio swoje regały płytowe szukałem tytułów, o których istnieniu całkiem już zapomniałem. Taki ciekawy plan na weekend :) Po dłuższej chwili wpadł mi w łapy czwarty krążek amerykanów z Flotsam and Jetsam, wydany w 1992 roku " Cuatro ". To jedna z takich płyt, o której nie wielu dziś pamięta, nie tylko ja. Ten okres w ciężkim rocku zdominowany był przez grunge, bądź też death metal, który przeżywał wtedy swoje apogeum.  Flotsam and Jetsam po wydaniu świetnego debiutu " Doomsday for the Deceiver " (1986 rok), był jednym z thrashowych składów w którym pokładano naprawdę spore nadzieje. Wydawało się, że genialny " No Place for Disgrace " z 1988 roku przypieczętuje sukces bandu. Niestety z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu (brak szczęścia???) chłopaki nigdy nie przebili się do pierwszej ligi, na długo pozostając tak naprawdę w podziemiu. W 1990 roku wypuścili " When the Storm Comes Down ", ale płyta nie wzbudziła większego zaintere

Recenzja: Medieval Steel - The Dungeon Tapes (2005)

Obraz
Dziś klasyk nad klasykami, czyli Medieval Steel, legenda amerykańskiego Heavy/Power Metalu. Nie będzie tu jednak recenzji kultowej EPki z 1984 roku, ani żadnego z albumów studyjnych, wydanych już po ostatniej reaktywacji w 2012 roku. Zamiast tego na tapetę idzie " The Dungeon Tapes ", kompilacja pierwotnie wypuszczona w 2005 roku, a niedawno przypomniana przez Lost Realm Records, na efektownie wyglądającym winylowym wydaniu z 2021 roku. Oczywiście wersja CD jest również dostępna, ale mając do wyboru LP i CD niemal zawsze wybiorę poczciwy winyl. Materiał z kompilacji pochodzi ze wspomnianej wyżej 4 utworowej EPki, z demo z 1987 roku (2 nagrania) oraz z sesji nagraniowej zrealizowanej w 2004 roku (3 kawałki). Dwa utwory z nowej sesji to ponownie nagrane kawałki z lat 80-tych, natomiast jeden to całkiem nowy, premierowy utwór. Od niego też zacznę swoje wypociny, gdyż " Ghost from the Battlefield " jest po prostu rewelacyjny !! Niesamowicie motoryczny, z od razu wpadają

Recenzja: Black Trip - Goin' Under (2013)

Obraz
Uwielbiam takie niespodzianki. Robiąc zakupy na popularnym serwisie aukcyjnym zalicytowałem sobie (za grosze!!) płytę totalnie nieznanego mi zespołu. Kierowałem się tylko ciekawym logo i interesującą okładką. Z premedytacją nie sprawdziłem wcześniej co chłopaki grają, zdałem się tylko na przeczucie. Jak się okazało był to naprawdę piękny strzał, idealnie w dziesiąteczkę. Bardzo brakowało mi ostatnio takiego grania, łączącego klasyczny heavy metal z duchem lat 70-tych. Tak jest właśnie w przypadku szwedzkiego Black Trip i ich krążka " Goin' Under ", wydanego w 2013 roku. Od razu po włożeniu płyty do odtwarzacza uderza w nas kapitalny, melodyjny hard/heavy, mocno inspirowany legendarnym Thin Lizzy. Momentalnie w uszy rzuca się wokal pod  Lynotta oraz  podobna lekkość tworzenia bujających kawałków, przesyconych fajnymi, luzackimi melodiami (" Voodoo Queen " i " The Bells ") czy charakterystycznym dla tego irlandzkiego zespołu mocnym, rockowym drivem (obłę

Zapowiedzi płytowe: Grave Digger - Symbol Of Eternity (26.08.2022)

Obraz
Niemiecki Grave Digger zapowiedział dziś nowy album. Krążek ukaże się 26 sierpnia i będzie nosił tytuł " Symbol Of Eternity ". Okładka prezentuje się kapitalnie, mam więc nadzieję, że i krążek będzie udany, zwłaszcza że poprzednik (" Fields of Blood " z 2020 roku) był powrotem do niezwykle wysokiej formy po dwóch wydawniczych koszmarkach (" Healed by Metal " z 2017 roku i " The Living Dead " z 2018 roku) i jednym słabiaku (" Return of the Reaper " z 2014). Setlista nowego wydawnictwa przedstawia się następująco: 1. The Siege of Akkon   2. Battle Cry   3. Hell is my Purgatory   4. King of the Kings   5. Symbol of Eternity   6. Saladin   7. Nights of Jerusalem   8. Heart of a Warrior   9. Grace of God   10. Sky of Swords   11. Holy Warfare   12. The Last Crusade   13. Hellas Hellas (Vasilis Papakonstantinou Cover)

Recenzja: KK's Priest - Sermons of the Sinner (2021)

Obraz
K.K. Downing to żywa legenda, temu zaprzeczyć nie można. Przez całą swoją karierę w Judas Priest tworzył niezapomniany gitarowy duet  razem z Glenem Tiptonem, będąc też autorem niezliczonych solówek i nośnych gitarowych riffów. Niestety w 2011 roku powiedział pas i opuścił szeregi Priest, chcąc oddać się urokom emerytury. Nie na długo jednak, gdyż w 2019 roku światłem zatrzęsła wiadomość, że Downing wraca do grania. Nie nastąpił jednak spektakularny powrót na łono legendarnego zespołu, zamiast tego gitarzysta postanowił zacząć zupełnie nowy rozdział, tworząc swoją własna grupę. Niestety, ale wypowiedzi muzyka w tym czasie mocno rozczarowały wielu jego fanów. Gitarzysta uległ lekkiej megalomanii i zaczął w wywiadach psioczyć na dawnych kolegów, oczerniać ich, a także przypisując sobie największe zasługi dla zespołu. Zaczął też głosić, że wcale nie odszedł na emeryturę, a tylko nie chciał brać udziału w kolejnej dużej trasie zespołu. Po jej zakończeniu zamierzał wrócić, ale wtedy koledzy

Recenzja: Scorpions - Rock Believer (2022)

Obraz
Długo czekaliśmy na nowe dzieło Scorpions. Poprzedni album " Return to Forever " ukazał się przecież jeszcze w 2015 roku, szmat czasu. Na szczęście panowie wreszcie poczuli zew i weszli do studia, gdzie wysmażyli nam jego następcę - " Rock Believer ", 19 krążek w swojej dyskografii. Od razu zaznaczę jedną rzecz. Wszędzie można usłyszeć teorie, że panowie wreszcie powrócili muzycznie do swoich najlepszych czasów, czyli do lat 80-tych. Ok, muzyka ma na pewno ten sam klimat, ale pragnę przypomnieć, że poza lekko eksperymentalnymi krążkami " Pure Instinct " i " Eye II Eye ", tak naprawdę Scorpionsi nigdy od tej klasyki daleko nie odeszli ;) Jaki jest więc ten nowy album ?? Jak zawsze cholernie melodyjny, z masą świetnych riffów, hiciarskich refrenów i doskonałych solówek. Już otwieracz w postaci " Gas In The Tank " nas o tym przekonuje. Od razu czuć też tą charakterystyczną przebojowość, wielką swobodę i charyzmę muzyków oraz lekkość w twor