Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2021

Kartka z kalendarza: Piotr Grudziński

Obraz
Na dziś przypada smutna rocznica. Pięć lat temu (21.02.2016) zmarł Piotr Grudziński, gitarzysta Riverside. Wiek 41 lat to zdecydowanie za wcześnie na umieranie, niestety los chciał inaczej. Przyczyną śmierci Piotra było nagłe zatrzymanie krążenia. Przez lata gry w Riverside zagrał na sześciu fantastycznych płytach zespołu. Jego gra była naprawdę niesamowita. Potrafił wydobyć z instrumentu przepiękne, chwytające za serce nuty (np. genialne solo w " Second Life Syndrome "), a kiedy trzeba przyłożyć niesamowitą ścianą dźwięku (" Driven to Destruction "). Był zdecydowanie jednym z najlepszych gitarzystów na krajowej scenie muzycznej.

Zapowiedzi płytowe: Live By Fire II (19.03.2021)

Obraz
Zespół Enorcer ze Szwecji zapowiedział nowy, koncertowy album " Live By Fire II ". Przyznam, że to dość dziwne posunięcie, zważywszy na to, że band ma już na koncie koncertówkę (oraz dopiero 5 płyt długogrających). Po co więc kolejna ?? Czyżby pomysły się skończyły ??? Na to wygląda, gdyż ostatni album " Zenith " z 2019 roku został wydany po dość długiej przerwie (cztery lata od płyty " From Beyond "), do tego nie zawierał niestety zbyt ciekawej muzyki. Fani też przyjęli krążek raczej chłodno. Czemu więc w ogóle piszę o nowym wydawnictwie ? Dlatego, że Enforcer to zdecydowanie jeden z najlepszych bandów NWOTHM. Każdy ich album stoi u mnie na półce, każdy bardzo często gości w odtwarzaczu. Niestety, tym razem sobie odpuszczę, " Live By Fire " z 2015 roku zdecydowanie mi wystarczy, poczekam na kolejny krążek studyjny.

Kartka z kalendarza: Tony Iommi

Obraz
  Dziś wielki dzień, urodziny obchodzi bowiem Tony Iommi !! Ten urodzony 19 lutego 1948 roku (w Birmingham) gitarzysta, nazywany jest królem gitarowego riffu oraz ojcem Heavy Metalu. Cóż, oba stwierdzenia są jak najbardziej uzasadnione. Nie ma drugiego takiego muzyka, którego riffy gitarowe odcisnęły by większe piętno na muzyce rockowej. Tony był i wciąż jest inspiracją dla tysięcy gitarzystów. Z kolei Black Sabbath, band na czele którego stoi od początku, stworzył podwaliny pod całą muzykę metalową. To właśnie z tym zespołem Tony nagrał takie muzyczne kamienie milowe jak "Black Sabbath", "Paranoid", "Sabbath Bloody Sabbath", "Heaven and Hell" czy "Headless Cross". Jak najlepiej uczcić taki dzień? Oczywiście słuchając wspomnianych  klasyków, najlepiej głośno, tak żeby i sąsiedzi mogli wziąć udział w tych urodzinach ;) 

Recenzja: UFO - Phenomenon (1974)

Obraz
  UFO to jeden z największych zespołów w historii hard rocka. Z drugiej strony zawsze wydawało mi się, że większość fanów tej muzyki zna zespół tylko pobieżnie. Dziwne to o tyle, że przecież band nagrał masę wielkich płyt w swojej karierze, mało tego, ciągle jest aktywny na scenie (choć muzycy ogłosili jakiś czas temu zakończenie kariery). UFO zaczynało w końcu lat 60-tych, grając początkowo słabo przyjmowany space rock, by na swojej przełomowej, trzeciej płycie z 1974 roku zaserwować diametralnie inną muzykę. To właśnie album " Phenomenon " zmienił wszystko. Zespół został wreszcie zauważony i należycie doceniony. Nic dziwnego, z płyty bije po prostu niesamowita aura. Od razy rzuca się też w uszy większa przebojowość i pozytywna energia unosząca się nad kompozycjami. Trudno to wytłumaczyć, ale zawsze jak słucham tego krążka gęba sama mi się śmieje od ucha do ucha.  Mimo, że muzyka w stosunku do poprzedniej płyty została mocno uproszczona i posiada bardziej zwięzły charakter,

Recenzja: Crystal Viper - The Curse of Crystal Viper (2007)

Obraz
  Nowości płytowych ostatnio u mnie niewiele, te co stoją na półce jeszcze nie osłuchane na tyle, aby brać się za ich recenzowanie. Wróciłem za to niedawno do kilku klasyków, w tym do debiutu zespołu dla mnie szczególnego. To Katowicki Crystal Viper i jego „ The Curse of Crystal Viper ” z 2007 roku. W momencie kiedy album pojawił się na rynku był wielkim zaskoczeniem dla słuchaczy. Z miejsca skosił całą krajowa konkurencję a i w Europie pokazał co poniektórym, gdzie ich miejsce. Do tego momentu nikt tak w Polsce nie grał. Nie było zespołów i płyt heavy metalowych, które miałyby tak wysoki poziom kompozycyjny i wykonawczy, nieustępujący pod tym względem najbardziej znanym bandom ze świata. CV pokazał, że i u nas można podejść bez kompleksów i nagrać prawdziwą heavy metalową petardę. Od początku na czele zespołu stoi charyzmatyczna wokalistka Marta Gabriel, obdarzona nieziemskim wprost głosem. Nie ma i nie było na naszej scenie wokalistki rockowej, która mogłaby z Martą równać się pod

Recenzja: Running Wild - Death or Glory (1989)

Obraz
Dziś będzie krótko, no bo co można powiedzieć nowego o piątym krążku Running Wild ?? Przecież to album znany każdemu fanowi metalu, album legenda, będący inspiracją dla całej rzeczy muzyków. Cóż...postanowiłem skrobnąć jednak kilka słów, głównie dla tego, że właśnie leci u mnie z głośników i wciąż, mimo setek przesłuchań, powoduje u mnie na plecach ciary wielkości Himalajów. " Death or Glory " ukazał się w 1989 roku i zyskał od razu bardzo przychylne recenzje. To oczywiście nie dziwi, gdyż album po brzegi wypełniony jest fantastycznymi kompozycjami. Jest to też drugi krążek (po fenomenalnym " Port Royal "), na którym Rolf pokazał nowe oblicze. Do kąta odeszły siermiężne riffy znane z " Gates to Purgatory ", " Branded and Exiled ” czy „ Under Jolly Roger ". Jest soczyście, z większa finezją, bardziej melodyjnie, ale oczywiście nie ma mowy o skomercjalizowaniu muzyki. Brzmienie jest mocne, riffy bardziej wyraziste, do tego niesamowicie precyzyjne.

Kartka z kalendarza: Iron Maiden - Killers (1981)

Obraz
  Dziś urodziny obchodzi " Killers " zespołu Iron Maiden (wydany 02.02.1981 roku). Jest to drugi album Brytyjczyków i zarazem ostatni, na którym zaśpiewał Paul Di’Anno. Jest to też pierwsze wydawnictwo z Adrianem Smithem jako drugim gitarzystą. Co ciekawe niemal wszystkie utwory (poza „ Murders in the Rue Morgue ” i „ Killers ”) zostały skomponowane jeszcze przed wydaniem pierwszej płyty zespołu. W porównaniu z debiutem, produkcja wydawnictwa jest bardzo dobra. Maiden nareszcie zabrzmiał mocno i klarownie. To niewątpliwie zasługa nowego producenta Martina Bircha, który od tego wydawnictwa zwiąże się z zespołem na długie lata. Album został dobrze przyjęty, co nie dziwi, bo naprawdę wypełniają go same killery. Już sam początek w postaci instrumentalnego " The Ides of March " pokazuje nową jakość. Krótki kawałek, ale jakże wspaniały. Sola gitar po prostu powalają. Potem następuje cały festiwal rewelacyjnych utworów, takich jak „ Wrathchild ” „ Killers ”, " Purgato