Recenzja: Marta Gabriel - Metal Queens (2021)

LP

Rok 2021 okazał się bardzo pracowity dla Marty Gabriel, mega sympatycznej wokalistki naszego rodzimego Crystal Viper. Poza wydaniem rewelacyjnego "The Cult" z macierzystą formacją, wzięła udział w nagrywaniu nowego albumu Blazon Stone (jako basistka) oraz wydała swój pierwszy solowy album. Znając jednak Jej pracowitość i niespożytą energię na pewno czymś jeszcze zaskoczy, w końcu mamy dopiero sierpień :)

Przejdźmy zatem do solowego albumu. Nie jest to typowy krążek z premierowym materiałem. Na całość składają się bowiem covery, mniej lub bardziej znanych zespołów z kręgu klasycznego heavy metalu. Punktem wspólnym w tym przypadku jest to, że we wszystkich tych zespołach śpiewały (bądź śpiewają nadal) kobiety. Krążek Marty jest swego rodzaju hołdem złożonym tym wszystkim wspaniałym wokalistkom. Dzięki temu zawartość jest jeszcze bardziej interesująca. Co ciekawe wszystkie utwory zostały tak sprytnie dobrane, że brzmią jakby wyszły spod ręki Marty. Wszystkie pasują do siebie idealnie, tworzą monolit, mimo że obok typowo rockowych songów ("Metal Queen" Lee Aaron i "My Angel" Rock Goddess) mamy szybkie galopady ("Call Of The Wild" Blacklace), a także fajne riffowce w średnim tempie ("Rebel Ladies" Zed Yago).

Całość została perfekcyjnie zaaranżowana i wykonana. Nie mogło być inaczej skoro wokalistce (grającej też na basie) towarzyszą koledzy z Crystal Viper - Eric Juris na gitarze i Cederick Forsberg na perkusji. Wszystkie kawałki są niezwykle równe, jednak wyróżniłbym kilka z nich. Pierwszym jest wspomniany już "Metal Queen". Kawałek świetnie buja, jest cholernie chwytliwy. "Light In The Dark" kultowego Chastain w wykonaniu Marty nabiera dodatkowych rumieńców, a refren to już w ogóle poezja. Nie można nie wspomnieć też o niezwykle nośnym "Bad Attitude" Hellion czy niesamowitej niespodziance w postaci utworu "Reencarnacion" (zespołu Santa) zaśpiewanego po...hiszpańsku !! Największe wrażenie robi na mnie jednak "Count Your Blessings" mało znanego zespołu Malteze. Wersja Marty jest po prostu fenomenalna, o niebo lepsza od oryginału. Wokalnie to pieprzone mistrzostwo galaktyki, Marta przechodzi tu samą siebie. Nie w sensie jakiś niesamowitych górek (choć tych nie brakuje), tylko wielkiego wyczucia tematyki i okraszenia kawałka soczystymi, cholernie drapieżnymi partiami. W ogóle wokalnie Marta po raz kolejny udowadnia, że na dzisiejszej scenie metalowej niewiele wokalistek może się z Nią równać.

Warto wspomnieć, że mamy tu też kilku znamienitych gości. W utworze "My Angel" na basie pomyka John Gallagher z Raven, w "Call Of The Wild" możemy usłyszeć wokal Todda Michaela Halla z Riot, a w "Light In The Dark" udziela się Harry Conklin z Jag Panzer !! Ten zestaw naprawdę robi wrażenie. Z obowiązku należy też dodać, że produkcja całości to czysta perfekcja, no ale nie może być inaczej jeśli odpowiada za nią Bart Gabriel.

Jeśli lubicie klasyczny metal z żeńskim wokalem, nie możecie przejść obojętnie obok tego krążka. Na pewno nie będziecie zawiedzeni. Niestety niełatwo (jak na razie) kupić go w Polsce. Sam zamawiałem go na stronie wytwórni (Listenable Records), a i tak nie było różowo. Z powodu urlopów nikt nie chciał mi go wysłać przed końcem sierpnia, mimo że premiera była...30 lipca (!!!!). Na szczęście po moim odzewie krążek został jednak wysłany. Dość dziwna praktyka wytwórni, no ale co poradzić...

Ocena 6/6
Tył okładki LP

Winyl limitowany do 100 sztuk (yellow/black marble)

Wersja CD


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: Smoulder - Violent Creed Of Vengeance (2023)

Recenzja: Scream Maker - "Land of Fire" (2023)

Recenzja: Saxon - Carpe Diem (2022)